Wyobraźmy sobie Gdańsk-Brętowo w zwykły dzień. Samochody
pędzą ulicą Rakoczego, cztery pasy wypełnione od rana do wieczora. Autobusy
zatrzymują się na przystankach, piesi przechodzą przez pasy, a nad tym
wszystkim góruje wiadukt Pomorskiej Kolei Metropolitalnej – nowoczesny symbol
tej dzielnicy.
To właśnie tutaj, w samym sercu komunikacyjnego węzła,
trzeba było wykonać przyłącze kanalizacyjne dla nowej inwestycji
mieszkaniowo-usługowej. Zadanie na pozór niemożliwe: jak poprowadzić ponad
40-metrową rurę o średnicy 200 mm pod jedną z najruchliwszych ulic miasta,
nie zatrzymując jego codziennego rytmu?
Brętowo – dzielnica z historią
Brętowo ma duszę. To nie jest anonimowa część miasta – to
miejsce, w którym historia i teraźniejszość idą ramię w ramię. Już w XVI wieku
pracował tu młyn nad Strzyżą, później kuźnia i cegielnia, które karmiły rozwój
Gdańska. W XIX wieku osada zaczęła się rozrastać, a w 1914 roku pojawił się
przystanek kolejowy – w tamtych czasach symbol nowoczesności.
Po wojnie stacja zniknęła, a Brętowo na lata straciło
szybkie połączenie z centrum. Dopiero w 2015 roku, wraz z uruchomieniem
Pomorskiej Kolei Metropolitalnej, dzielnica odzyskała swoje miejsce na mapie
komunikacyjnej Trójmiasta. Wiadukt PKM nad ul. Rakoczego, tramwaj, autobus i
kolej w jednym punkcie – to właśnie dziś serce Brętowa.
Ale kto pamięta budowę PKM, ten wie, jak trudne były to
czasy. Objazdy, korki, zamknięcia – całe Brętowo żyło wtedy w rytmie utrudnień.
Dziś nikt nie chciałby powtórki.
Problem – przyłącze pod czterema pasami ruchu
I wtedy pojawiło się wyzwanie. Trzeba było wykonać przyłącze
wodno-kanalizacyjne dla nowego budynku usługowo-mieszkalnego. Dokładnie tutaj,
gdzie każdego dnia przewijają się tysiące mieszkańców i pasażerów.
Tradycyjna metoda wykopowa? Oznaczałaby sparaliżowanie ulicy
Rakoczego. Wyobraźmy sobie zamknięcie czterech pasów ruchu, wytyczenie
objazdów, hałas ciężkiego sprzętu, utrudnienia dla autobusów i pieszych. To
jakby ktoś wstrzymał oddech całej dzielnicy.
Ale zamiast wybrać drogę „niemożliwą”, sięgnęliśmy po
technologię, która działa dyskretnie, precyzyjnie i skutecznie – przewiert
grawitacyjny.
Rozwiązanie – przewiert grawitacyjny jak precyzyjna
operacja
Wprowadziliśmy naszą wiertnicę grawitacyjną, która zamiast
rozrywać asfalt, „przechodzi pod nim” z chirurgiczną precyzją. To jak zabieg
medyczny: zamiast otwartego cięcia – mała, punktowa ingerencja, po której
pacjent wraca do normalnego życia niemal od razu.
W ciągu dwóch dni wykonaliśmy ponad 40-metrowy
przewiert pod ul. Rakoczego, instalując rurę PE o średnicy 200 mm.
Na powierzchni wszystko toczyło się zwykłym rytmem: kierowcy
jechali do pracy, autobusy przywoziły pasażerów na przystanki, a pociągi PKM
przecinały wiadukt. Mieszkańcy nawet nie zdawali sobie sprawy, że tuż pod ich
stopami powstaje nowe przyłącze kanalizacyjne.
Dlaczego to było możliwe?
Technologia bezwykopowa – a szczególnie wiertnica
grawitacyjna – to rozwiązanie stworzone właśnie do takich wyzwań.
- Nie
potrzebujemy zamykać ulic.
- Nie
blokujemy komunikacji.
- Pracujemy
szybko, cicho i bezpiecznie.
- Jesteśmy
w stanie układać rury o dużych średnicach nawet w najtrudniejszych
warunkach.
Dzięki temu Brętowo nie musiało przeżywać powtórki z czasów budowy PKM. Zamiast tygodniowych utrudnień – tylko dwa dni pracy, bez żadnego wpływu na życie dzielnicy.
Brętowo dziś – inwestycje bez kompromisów
Brętowo to dzielnica, która rośnie. Nowe budynki, nowe
osiedla, kolejne inwestycje. Ale rozwój nie musi oznaczać paraliżu. Przykład
przyłącza pod ul. Rakoczego pokazuje, że technologie bezwykopowe to
przyszłość budowy sieci wod-kan w miastach.
Dzięki nim infrastruktura rozwija się razem z miastem, a
mieszkańcy nawet nie zauważają, że pod ich ulicami toczy się praca. To jest
prawdziwa nowoczesność – i to jest kierunek, w którym Gdańsk już zmierza.
Tak wyglądała
historia jednego przewiertu w Brętowie. Z pozoru zwykła instalacja techniczna,
a w praktyce – dowód na to, że można rozwijać miasto bez zatrzymywania jego
rytmu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz